Jak uniknąć logopedy?

Coraz więcej dzieci potrzebuje pomocy logopedycznej. Rodzice zgłaszają się do gabinetów logopedycznych, ponieważ ich dzieci długo nie zaczynają mówić lub mają wady wymowy. Nie potrafią jeść, oddychają ustami, nie reagują na imię, nie słuchają i nie patrzą. Dlaczego tak się dzieje? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, bo…

istnieje cała mnogość różnorakich przypadłości wymagających logopedycznego wsparcia. Na wystąpienie niektórych z nich nie mamy żadnego wpływu. Części możemy jednak uniknąć, stosując odpowiednią profilaktykę. Opóźniony rozwój mowy nierzadko ma uwarunkowanie środowiskowe. Wady wymowy często są wynikiem osłabionej siły mięśni języka czy warg, która wprost wynika z papkowatej diety. Seplenienia wiążą się z wadami w zakresie postawy i funkcjonowania mięśni całego ciała. Tutaj winowajcą bywa brak ruchu i przedtelewizorowy tryb życia.

Rodzice, zagubieni w gąszczu wykluczających się rad, wariują. Niewielu młodych rodziców ma realną możliwość obserwowania małych dzieci w otoczeniu. Czasy wielopokoleniowych domów, pełnych latorośli w różnym wieku mijają bezpowrotnie. Mamom i tatom brakuje wiedzy i doświadczenia, w jaki sposób, naturalnie rozwijać mowę ich dzieci. Być dzisiaj rodzicem jest bardzo trudno. Działania, które kiedyś były całkowicie naturalne i stanowiły doskonałą profilaktykę logopedyczną, dzisiaj są w zaniku.

profilaktyka logopedyczna

Balans dietetyczny

Jeszcze kilkanaście lat temu normą był widok kilkumiesięcznego malucha nieporadnie żującego piętkę od chleba. Dzisiaj coraz częściej widzimy dzieci w wieku przedszkolnym karmione przez rodzica przetartą zupą. Boimy się, że dzieci się zadławią. Że same nie będą potrafiły zjeść, że będą głodne, smutne, markotne…

Kawałek surowego jabłka czy marchewki, suszone owoce, zupka nie-krem zapewniają dziecku trening żucia, różnorodność doświadczeń sensorycznych i ćwiczenia koordynacji ruchów narządów artykulacyjnych – są doskonałą profilaktyką wad wymowy. Żucie i gryzienie to są umiejętności bazowe, niezbędne do produkowania głosek. Jeśli dziecko nie potrafi gryźć i żuć, nie przerzuca językiem pokarmu z lewej strony na prawą i odwrotnie (no bo po co skoro nie ma nic do przeżucia), to nie ma możliwości naturalnego ćwiczenia mięśni. Chrupki, wafelki, chleb tostowy nie są wliczane do puli twardych pokarmów – dziecko nie musi ich gryźć, bo prędzej czy później rozpuści je ślina.

Rodzice często skarżą się, że ich dzieci nie chcą jeść, próbują karmić na siłę lub przeciwnie – ograniczają dietę dziecka do tych kilku ulubionych pokarmów, o których mają pewność, że dziecko je zje. Jednocześnie często dzieci są dopajane słodkimi sokami i musami albo nieustannie oferuje się im przekąski. 

dieta profilaktyka logopedyczna

Pamiętaj, że dzieci nie jedzą tak jak dorośli. Małe dzieci naturalnie wiedzą kiedy osiągają stan sytości. Pokazują kiedy są głodne. To my, dorośli i nasze błędne oczekiwania, sprawiamy, że dzieci zaczynają reagować na pokarm awersyjnie. Małe dziecko, które już się najadło, a któremu mama wpycha ostatnią łyżkę pokarmu „za babcię” uczy się nieufności w stosunku do pokarmu. Zaczyna kojarzyć jedzenie z czymś mało przyjemnym. Jeśli dodatkowo procesowi karmienia towarzyszą negatywne emocje ze strony karmiącego („znowu się naharuje a ono i tak nic nie zje”), to problemy na przyszłość stają się prawie pewne. Zaufaj dziecku, ono wie ile potrzebuje zjeść. Nie oferuj przekąsek między posiłkami, dziecku nic się nie dzieje jeśli nie zje przez kilka godzin.

Dziecko nie musi jeść pięciu posiłków każdego dnia. Jeśli tylko masz taką możliwość, jedz razem z dzieckiem. Produkty z talerza mamusi czy tatusia często bywają dla dziecka bardziej atrakcyjne (chociaż to samo ma na swoim talerzu). Ucz dobrych nawyków przez dawanie przykładu a nie przez werbalne pouczanie. Zdrowe odżywianie (zarówno w znaczeniu tego co jemy, jak i tego w jaki sposób jemy) to doskonała profilaktyka logopedyczna, stomatologiczna i zdrowotna w ogóle.

15 minut TV ratuje życie

Czasem musisz ugotować obiad, a dziecko jest w fazie mamozy. Bywa, że potrzebujesz wykonać pilny telefon albo samotnie pójść do toalety. Może jesteś chora / chory, nie masz na nic siły, a dziecko jak na złość ma dzisiaj „dzień czadowania”. Tak, włącz mu bajkę. Wychowanie dziecka całkowicie bez telewizji, telefonu, tabletu i grających zabawek, dla większości z nas, zwykłych śmiertelników, nie jest realne. Ale nie przesadzaj.

Nie ma usprawiedliwienia dla sytuacji, w której kilkumiesięczne dziecko w wózku trzyma telefon i ogląda bajki, podczas spaceru, gdy rodzic jest zajęty scrollowaniem instagrama. Nie zmyślam, widziałam takie akcje na żywo. Nie ma usprawiedliwienia dla sytuacji, w której dziecko ogląda telewizję 10 godzin dziennie. Nie ma też wtedy zdziwienia, gdy takie dziecko zgłasza się do logopedy, bez żadnego kontaktu, nie reagując na polecenia, nie patrząc na twarz i nie mówiąc. 

media a rozwój mowy

Ilość bodźców płynących z ekranu bardzo szybko doprowadza do przebodźcowania systemu nerwowego. Dziecko nie ma zasobów, żeby uczyć się czegokolwiek. W tym mowy. Emitowane przez urządzenia ekranowe światło niebieskie zaburza sen, a bez zdrowego snu nie ma skutecznego uczenia się (w tym nauki języka).

Często pierwszym zaleceniem jakie usłyszysz od logopedy jest całkowite wyeliminowanie wysokich technologii. Nie doradzamy tak dlatego że nie mamy lepszego pomysłu. Po prostu czasem okazuje się, że dwutygodniowy detoks od telewizji totalnie zmienia sposób w jaki funkcjonuje dziecko.

Nie chodzi o to, żeby demonizować ekrany, ale żeby zachować we wszystkim umiar i zdrowy rozsądek. Bajki, filmy i aplikacje edukacyjne mogą również dzieciom pomagać. Pamiętajmy jednak, że nie zastąpią one interakcji z drugim człowiekiem. To rozmowa twarzą w twarz stanowi najlepszą profilaktykę rozwoju komunikacji i języka.

Jeśli szukasz rzetelnej wiedzy na temat wpływu mediów na rozwój dziecka, polecam ci bloga dr Joanny Kołak. 

Mów do mnie jeszcze

Mów do dziecka tak, by widziało twoją twarz. Dzieci są świetnymi obserwatorami, naśladują to, co robisz i wiążą ruchy języka i warg z tym, co słyszą. Otaczaj dziecko słowami, mów zdaniami dostosowanymi do wieku. Nie zalewaj roczniaka gadką z profesorskiej katedry, ale nie mów do czterolatka tak jak by miał roczek.

Jeśli wychowujesz dziecko w dwóch językach, nie mieszaj języków w zdaniu. Zastanów się, jaki wzorzec dostarczasz dziecku, pytając „Jaki chcesz toy”? Dziecko nie ma szansy nauczyć się zasad odmiany słów, gdy nigdy nie usłyszy „zabawki”, „zabawkę”, „zabawkami”.

Uważna rozmowa z dzieckiem twarzą w twarz, wielokrotne powtarzanie tych samych słów i fraz w różnych sytuacjach, to doskonała profilaktyka logopedyczna. Opowiadaj dziecku świat, nazywaj to, co widzi. W ten sposób uczymy znaczeń słów.

Pozwól na samodzielność

mała motoryka profilaktyka logopedyczna

„Ja sam!” – stanowczość i siła z jaką dziecko wypowiada ten komunikat nie jest bez znaczenia. Zaufaj, ono wie co robi. Nie da się czegoś opanować do perfekcji, poprzednio tego nie ćwicząc. Dziecko nie nauczy się samodzielnie wkładać butów, jeśli zawsze ktoś wsuwa je na jego stopy. Nie ma szans na wiązanie sznurowadeł jeśli jedyne buty jakie zna dziecko to buty z rzepami. Nikt nie potrafił szybko zapiąć guzika za pierwszym razem. W gabinetach logopedycznych półki uginają się pod ciężarem różnych gier i zabaw do ćwiczeń małej motoryki. Tymczasem najlepsze ćwiczenia paluszków przynosi codzienność. Samodzielne ubieranie się, krojenie, przygotowywanie posiłków, sprzątanie, spędzanie czasu na świeżym powietrzu to wszystko przynosi niezliczoną liczbę okazji do ćwiczeń – wystarczy nie przeszkadzać.

Oczywiście, są sytuacje w których pomimo naszych starań, mowa nie rozwija się. Nie czekaj. Skontaktuj się ze specjalistą.

Jeśli podobał Ci się ten tekst i chcesz poczytać więcej, zapraszam do sprawdzenia innych tekstów na blogu oraz do pobrania mojego darmowego e-booka “Od gugu szkraba do słowa żaba“, w którym znajdziesz podstawowe wskazówki w jaki sposób stymulować rozwój mowy dziecka od urodzenia do pójścia do szkoły.

3 thoughts on “Jak uniknąć wizyty u logopedy?

  1. Witam,

    Przeczytałam artykuł i ciekawią mnie dwie rzeczy. Surowe jabłko czy marchweka – okej, ale od jakiego wieku, podobno dzieci do 2 lat nie powinny.

    Moja córeczka ma rok i mówi słowa takie jak mama, tata, baba, brum, czasami dziadzia. Z miesiąc temu w jeden dzień powiedziała: kotek, bawo (na brawo), tygys (na tygrysa). Ale od tamtej pory tylko podstawy i na wszystko pokazuje palcem mówiąc “o!”. Jak ma wskazać gdzie jest mama czy tata to najczęściej wskazuje, ale już inne rzeczy to nie powie nazwy, nawet onomatopei, np. nie pokaże na auto i nie powie brum. Zastanawiam się jak najlepiej nauczyć ją nazywania rzeczy, żeby mówiła ” Brum ” pokazując na auto czy też choć “mu” na krowę, ale ogólnie na obrazki mówi “o” . Bajki lubi, bardzo często oglądamy, mamy Pucia plus dużo innych, ale zawsze to jest “o” i wskazanie paluszkiem. Czy można jakoś zachęcić fajnie do nazwania zwierząt/rzeczy na obrazku czy dziecko musi samo załapać, a nasza rola to po prostu pokazywać i nazywać, czekając, aż dziecko kiedyś po nas powtórzy? Bo już sama nie wiem czy unikniemy logopedy czy nie.

    Pozdrawiam

    1. Dziecko dwuletnie może jeść wszystko, już u roczniaka tak naprawdę spodziewamy się, że będzie jadł wszystkie “zwyczajne” produkty. Nie wiem skąd takie informacje, że do drugiego roku życia nie wolno podawać jabłka czy marchewki. Jeśli chodzi o formę ich podania to staramy się jak najszybciej przechodzić od papek do konsystencji stałych (to powinno się wydarzyć przed ukończeniem 1 roku życia).

      Co do tego “O!” nie wiem czy czego to może wynikać, ale zwróćcie uwagę, czy sami w taki sposób nie robicie, np. Pokazując obrazka i mówiąc “O! piesek, a tu zobacz o! Krówka” itd.

      Jeśli wasze dziecko ma rok i pojawiają się pierwsze słowa, to ważne jest żeby obserwować, czy słownik przyrasta. Jeśli nie jesteście pewni, jak działać, warto umówić się na konsultację, nawet profilaktycznie, żeby uspokoić swoje nerwy 🙂

      Wszystkiego dobrego,
      Justyna

    2. Witam, co do surowej marchewki i jabłka, to chodzi o zakrztuszenie się, bo podobno tym najłatwiej (moja tak miała). Ja długo dawałam mojej w całości do gryzienia, ale jak wyszły zęby to za duże kawałki odgryzała i teraz to ścieram, ale nie najdrobniej. Ogólnie wszystkiego bierze tak duże kawałki, że strach. Ale jak się krztusi bananem czy marchewką to jeszcze nie jest źle, jabłka się boję, bo raz miałam sytuację, że się długo krztusiła.

      Co do papek, to moja nigdy ich nie miała, bo od początku grudki albo kawałki (przez co pierwsze dwa miesiące prawie nie jadła nic oprócz mleka, ale jak zaczęła to je wszystko), dopiero później się dowiedziałam, że grudki są trudne dla dziecka i w sumie mogłam zacząć od papek, ale nie miałam dobrego blendera i tak wyszło.

      Może faktycznie na początku mówiliśmy często “o, zobacz”, ” o, piesek ” i jej tak zostało potem samo “o”. Za tydzień idziemy do laryngologa, później zobaczymy czy trzeba do logopedy, zależy jak będzie.

      Dziękuję za szybką odpowiedź i pozdrawiam serdecznie,

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to top