Mówergency – Polski Logopeda

Strategie wychowania dwujęzycznego

Choć tytuł brzmi dość formalnie, strategie wychowania dwujęzycznego nie stanowią niczego niezwykłego. To po prostu sposób w jaki zamierzacie wychowywać swoje dziecko w dwujęzyczności. To mniej lub bardziej ścisłe ustalenia, poczynione przez rodziców lub rodzica, dotyczące tego kto, kiedy, gdzie i w jakiej formie będzie dostarczał dziecku języki.

Czy trzeba to w ogóle ustalać? Wychowanie dziecka w pełni dwujęzycznego, to znaczy osoby posługującej się dwoma językami na takim samym wysokim poziomie zarówno w mowie, jak i w piśmie nie jest łatwe.

 

Na ogół jeden z języków znacznie dominuje nad drugim, szczególnie jeśli wychowujemy dziecko w kraju, gdzie dwujęzyczność nie jest zjawiskiem powszechnym (tak jak wciąż ma to miejsce choćby w Polsce). Wówczas, w przeważającej liczbie przypadków, jeden z języków będzie wspierany przez otoczenie oraz system edukacji – trudno więc będzie dostarczyć odpowiedniej ilości i jakości materiałów z drugiego (mniejszościowego języka). Właśnie dlatego, warto zadbać o możliwie zrównoważoną ekspozycję na oba języki – a to ułatwia dobrze zaplanowana strategia. Możemy ją też nazwać polityką językową rodziny. 

Jak zaplanować dwujęzyczność?

Istnieje wiele metod wychowania dwujęzycznego, które mogą stanowić dobrą inspirację w poszukiwaniu odpowiedniej dla danej rodziny ścieżki. Każda z nich ma swoje wady i zalety i nie ma jednej opcji, która sprawdziłaby się u wszystkich. Poniżej przedstawiam trzy najbardziej znane strategie i opisuję, z czym wiąże się każda z nich.

Strategia OPOL

To najprawdopodobniej najczęściej polecana droga, na pewno najbardziej znana, choć wcale nie zawsze najbardziej skuteczna – strategia One Person One Language, czyli jedna osoba – jeden język. Zupełnie naturalny wybór dla par mieszanych, gdzie rodzice dziecka są osobami różnych narodowości i mają różne języki ojczyste. Wówczas tata mówi do dziecka np. w języku niemieckim, a mama mówi do dziecka np. w języku polskim. Nie ma znaczenia, czy któreś z rodziców włada jeszcze innymi językami. Do dziecka zawsze jedno z nich mówi w jednym a drugie w drugim języku.

W teorii strategia powinna zapewnić zrównoważoną ekspozycję dziecka na każdy z dwóch języków. Jak sprawdza się w praktyce? Różnie. Przede wszystkim Rodzice nie zawsze są z dzieckiem przez taką samą ilość czasu, a więc nie zawsze będą w stanie dostarczyć mu takiej samej liczby językowych bodźców. Często też mają oni zupełnie inne typy osobowości, różnią się temperamentem, charakterem, mają inne preferencje dotyczące komunikacji. Introwertycy będą mówić mniej niż ekstrawertycy, a płeć męska będzie na ogół mniej aktywna w procesie wychowania małych dzieci (choć, co pokazują badania, sytuacja ta na szczęście powoli się zmienia). No i rodzice mogą różnić się poziomem kompetencji wychowawczych – jedno z nich może być nawet lepsze od drugiego w planowaniu zajęć rozwijających językowo.

Czy OPOL chroni przed mieszaniem języków?

W powszechnej opinii strategia OPOL pomaga również uchronić dziecko przed stanem pomieszania z poplątaniem, w którym nie wiedziałoby ono, które słowa i struktury gramatyczne pochodzą z którego języka. Mniema się więc, że strategia OPOL jest jedyną słuszną metodą chroniącą dzieci przed wystąpieniem u nich zjawiska mieszania kodów, czyli łączenia w jednej wypowiedzi elementów pochodzących z różnych języków, np. Mama a doggie is sleeping in buda. Tylko, że nie ma tu przed czym chronić.

Zjawisko miksowania jest zupełnie naturalne i  nie ma tu znaczenia, jaką strategie zastosujesz. Ono i tak wystąpi. A dziecko naprawdę jest bardziej inteligentne niż niektórym się to wydaje – ono nie potrzebuje łączyć języka z osobą, żeby wiedzieć, że głoski z jednego języka występują zawsze razem w określonych grupach, a głoski z drugiego języka w innych konfiguracjach. Serio! Ono to ogarnie.

 

Wrodzona bystrość pociechy może też jednak stanowić pewną istotną przeszkodę w realizacji rodzicielskiego planu dwujęzyczności metodą OPOL. Jeśli jeden z rodziców zna również język stosowany do kontaktów z dzieckiem przez drugiego rodzica, to dziecko może szybko się zorientować, że tak naprawdę jeden język (ten, który znają oboje rodzice) w zupełności wystarczy, żeby sprawnie komunikować się ze wszystkimi domownikami. W efekcie może wykształcić się u niego tzw. bierna znajomość języka – czyli dziecko rozumie komunikaty kierowane do niego w obu językach, ale odpowiada tylko w języku większościowym. Jak tego uniknąć? Pracować nad więzią, być konsekwentnym,  kochać i się nie poddawać 🙂

 

Z kolei w sytuacji, gdy jeden rodzic rzeczywiście nie zna języka drugiego rodzica, czasami może dochodzić do niekomfortowych sytuacji, podczas których jest on niejako wykluczany z rozmów, np. przy wspólnym stole. Warto zawsze szczerze rozmawiać o naszych odczuciach i razem ustalać, czego chcemy, do czego dążymy i jak daleko jesteśmy w stanie posunąć kompromis, żeby osiągnąć wspólny cel.

Strategia mL@H

Drugą w kolejności najpopularniejszą metodą wychowania w dwujęzyczności jest Minority Language at Home – język mniejszości w domu. W sposób naturalny przyjmują ją migranci nie znający języka nowego otoczenia albo znający go w stopniu niewystarczającym do swobodnej komunikacji. Wówczas dziecko uczy się języka mniejszościowego w domu, od rodziców, a języka otoczenia poza domem: w szkole, na zajęciach pozalekcyjnych, w kontaktach z rówieśnikami posługującymi się językiem kraju otoczenia.

Strategia ta na ogół zapewnia znacznie większą ekspozycję na język mniejszościowy (dostawcami języka są przecież obydwoje rodzice). W przypadku rodzin przebywających na emigracji bardzo często wiąże się z modelem dwujęzyczności sekwencyjnej, czyli takiej, w której dziecko najpierw poznaje jeden (w tym przypadku mniejszościowy), a dopiero potem drugi język (w tym przypadku większościowy). Czasami może się to wiązać z wystąpieniem trudnego momentu przejścia, gdy pojawia się pierwszy intensywny kontakt z językiem otoczenia, np. w szkole. Dziecko może potrzebować wówczas dodatkowego wsparcia nauczycieli i / lub logopedy posługującego się językiem kraju edukacji. Ale nie powinien być to powód do rozpaczy ani tym bardziej do rezygnowania ze stosowania tej strategii. Dzieci są świetne w uczeniu się języków i bardzo szybko osiągają zaskakujące efekty. Z kolei rezygnacja z języka mniejszościowego (aby ułatwić dziecku start w szkole) może przynieść więcej szkody niż pożytku (szczególnie jeśli język domu nie jest językiem zbyt popularnym w otoczeniu).

 

Podobnie jak OPOL, mL@H również ma kilka wad i decydując się na jej stosowanie, warto od początku zaplanować, w jaki sposób przezwyciężymy pojawiające się trudności. Przede wszystkim słownictwo, którym spontanicznie posługujemy się w domu znacznie różni się od słownictwa, które poznajemy w drodze edukacji. W codziennych rozmowach nad jajecznicą niezbyt często mamy okazję do poruszenia takich tematów jak: kosmos, budowa organizmów żywych czy ukształtowanie dna oceanów. Dzieci potrzebują dzielić się z rodzicami swoimi doświadczeniami szkolnymi, a nie będą w stanie tego robić, nie znając odpowiedników nazw w języku rodzica. Warto więc wspierać rozwój słownictwa z różnych dziedzin, np. czytając dziecku książki o zróżnicowanej tematyce oraz świadomie kreując aktywności wspierające poznawanie nowego słownictwa (odwiedzać z dziećmi wystawy i muzea, przygotowywać lapbooki dotyczące różnych dziedzin życia, korzystać z gotowych gier edukacyjnych).

Strategia Time & Place

To ostatnia ze strategii, które chciałabym tutaj omówić. Zakłada użycie języków zależnie od miejsca, czasu, sytuacji. Jest szczególnie chętnie wykorzystywana przez rodziny stosujące model dwujęzyczności zamierzonej, czyli w sytuacji, gdy dwujęzyczne wychowanie nie jest naturalną konsekwencją rzeczywistości, w której żyje rodzina, lecz jest zaplanowanym sposobem nauki drugiego języka. Metoda często stosowana jest również w szkołach dwujęzycznych, np. wszystkie zajęcia poranne odbywają się w języku francuskim, a zajęcia popołudniowe w języku angielskim. Dodatkowo zajęcia po angielsku mogą odbywać się w innym skrzydle budynku lub chociaż w innej klasie.

W rodzinach zastosowanie tej strategii może być np. takie: mama co drugi dzień mówi do dzieci po polsku, a w pozostałe dni mówi do nich po angielsku, rodzina na co dzień mówi po polsku, ale bajki ogląda się tylko po francusku, w dni szkolne mówimy po włosku, a w weekendy po czesku.

 

Efektywność tej strategii zależy przede wszystkim od rzeczywistej ilości czasu, który dziecko spędza wykonując aktywności w danym języku. Jeśli założymy, że językiem angielskim posługujemy się tylko 30 minut dziennie, czytając dziecku bajki przed snem, to wiadomo, że dziecko nie zacznie pewnego dnia płynnie mówić do nas w tym języku. Ale może te 30 minut dziennie z czasem uda się nam rozszerzyć do godziny, dwóch, połowy dnia? A to już coś znaczy! 

Która ze strategii jest najlepsza?

Odpowiedź na to pytanie jest nieco przewrotna – każda i żadna. Nie ma jednej opcji, która sprawdziłaby się we wszystkich rodzinach, najlepsza strategia to taka, która Wam pasuje: STRATEGIA SERCA. 

Jeśli robisz coś i czujesz, że to się sprawdza, to po prostu to rób. Zachęcam do traktowania wymienianych w literaturze „właściwych strategii jak rozwinąć dwujęzyczność u dziecka” raczej w kategoriach przewodnika niż instrukcji obsługi. 

Zakłada się, że aby dziecko osiągnęło płynność posługiwania się danym językiem powinno ono spędzać w jego otoczeniu minimum 20-30 % aktywnego czasu (dane te są różne w różnych publikacjach), a to około 20-25 godzin tygodniowo.  Zastanów się, jaka strategia w najłatwiejszy sposób zapewni dziecku taką podaż językową w waszej sytuacji i zaplanuj jakimi aktywnościami możesz pokryć ewentualne brakujące godziny. I uszy do góry, na pewno się wam uda!

Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim ze znajomymi. Zapraszam Cię też do polubienia mnie na Facebooku i zostawienia kilku słów w komentarzu. Będzie mi bardzo miło. 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to top